Droga Krzyżowa z Matką Teresą z Kalkuty
Św. Matka Teresa jest patronką Ruchu „Maitri”. Jej praca i duchowość stały się inspiracją dla powstania Ruchu, a jej myśli stale nam towarzyszą. Wyruszmy wraz z nią za Jezusem na Drogę Krzyżową.
WPROWADZENIE
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Zacznijmy naszą Drogę Krzyżową z odwagą i wielką radością, gdyż mamy Jezusa w Komunii św. Mamy Jezusa – Chleb życia, aby obdarzył nas życiem, aby dał nam siłę, gdyż Jego radość jest naszą siłą i Jego męka jest naszą siłą. Bez Niego nic nie możemy uczynić.
Podczas odprawiania Drogi Krzyżowej, gdy stajecie w obliczu męki Chrystusa, spójrzcie na Krzyż. Na Krzyżu odnajduję swoje grzechy.
Jezus powiedział do ludzi swoich czasów: „Jeżeli chcecie być moimi uczniami, weźcie krzyż i naśladujcie Mnie”. Ale On, zanim wziął swój krzyż, wiedział, że Go potrzebowaliśmy, że bez Niego nie bylibyśmy zdolni do podążania za Nim, do przeżywania naszej Drogi Krzyżowej. Dlatego On przemienił siebie w Chleb życia powiedział: „Jeżeli nie spożywacie mego ciała i nie pijecie mojej krwi, nie możecie żyć, nie możecie podążyć za Mną, nie możecie być moimi uczniami”. Chociaż dzisiaj On nie potrzebuje brać krzyża, iść na Golgotę i przeżywać swojej Drogi Krzyżowej, to jednak dziś na nowo – w tobie i we mnie, w ubogich tego świata – przeżywa On swoją mękę. W dzisiejszych czasach Męka Pańska jest przeżywana na nowo w życiu ludzi cierpiących.
Dzisiaj Jezus przeżywa swoją mękę w ludziach młodych – w tych, którzy cierpią, w tych, którzy są głodni, w tych, którzy kalecy, w dziecku, które je swój kawałek chleba okruszek po okruszku, bo wie, że kiedy ten kawałek się skończy, nie będzie już nic do jedzenia i głód pojawi się na nowo. To jest Stacja drogi krzyżowej. Czy jesteś z tym dzieckiem?
A tysiące ludzi, którzy umierają nie tylko z braku kawałka chleba, ale też z braku choćby odrobiny miłości, odrobiny uznania? To jest Stacja drogi krzyżowej. Czy jesteś tam?
Możemy z radością krok po kroku obchodzić stacje Drogi Krzyżowej. Jezus stał się dla nas Chlebem Życia. Mamy Jezusa w Chlebie Życia, w którym obdarza nas siłą.
Pięknie jest odprawiać Drogę Krzyżową, patrząc, jak Maryja spotyka Jezusa, albo prosząc Szymona, żeby pomógł nam nieść krzyż, kiedy upadamy. Przy drodze na Kalwarię było tyle ludzi – Maryja, Szymon, Weronika, kobiety… Czy jesteśmy Weronikami? Czy jesteśmy Szymonami? Czy jesteśmy matkami dla biednych, tak jak Maryja była matką dla Jezusa przy czwartej stacji? Poproście Jezusa, aby pogłębił waszą miłość.
STACJA I: Pan Jezus na śmierć skazany
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Bóg tak umiłował świat, że dał nam swego Syna. Syn tak umiłował świat, że oddał nam swoje życie. Dziś daje się nam codziennie w Eucharystii. I jakby tego było jeszcze zbyt mało, przychodzi do nas codziennie w nędznym przebraniu człowieka ubogiego, bezdomnego, dziecka potrzebującego pomocy. To jest ten sam Chrystus!
Oto małe dziecko, głodne dziecko, które jadło kawałek chleba kruszynkę po kruszynce, ponieważ bało się, że chleb się skończy i że będzie znowu głodne… To jest pierwsza Stacja Drogi Krzyżowej. Czy ja to widzę? Bardzo często patrzymy, ale nie widzimy.
Chrystus pragnie dać nam szansę, byśmy wyrazili naszą miłość do Niego w działaniu. Czyni siebie głodnym – nie tylko chleba, ale także miłości. Czyni siebie nagim – nie tylko przez brak skrawka odzieży, ale także przez brak miłości, która rozumie, brak godności – ludzkiej godności. Czyni siebie bezdomnym – nie tylko przez brak jakiegoś pokoiku, ale także głębokiej, szczerej miłości bliźniego.
Dziś Jezus pragnie przeżyć w tobie na nowo swoje całkowite posłuszeństwo wobec Ojca. Pozwól Mu na to. To, jak ty się czujesz, nie jest ważne tak długo, jak długo Jezus czuje się dobrze w tobie.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA II: Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Jezus powiedział: „Jeżeli chcecie być moimi uczniami, weźcie swój krzyż i podążajcie za Mną”. Jezus uważa, że my – biorąc krzyż na ramiona – karmimy Go w głodzie, ubieramy w nagości, zabieramy Go do naszych domów – i tak staje się nasz.
My wszyscy winniśmy wziąć krzyż i podążać za Chrystusem na Kalwarię, jeżeli chcemy z Nim zmartwychwstać. Sądzę, że właśnie dlatego Jezus, zanim umarł, dał nam swe ciało, dał nam swą krew, abyśmy mogli żyć, abyśmy mieli odwagę, abyśmy byli zdolni nieść krzyż i krok za krokiem podążać za Nim.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA III: Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Na naszej Drodze Krzyżowej widzimy Jezusa jako biednego, głodnego, upadającego. Czy jesteśmy tam obecni, aby Mu pomóc? Czy jesteśmy tam z naszym poświęceniem, z naszym chlebem, prawdziwym chlebem? Są tysiące ludzi, którzy umierają z braku odrobiny miłości, odrobiny uznania. To jest stacja Drogi Krzyżowej Jezusa w głodzie, w upadku.
Jeżeli nasi biedni musieli umierać z głodu, to nie znaczy, że Bóg się o nich nie troszczył; to znaczy natomiast, że ty i ja niczego im nie daliśmy, nie staliśmy się narzędziem miłości w rękach Boga, by dawać im chleb i ubranie; znaczy też, że nie rozpoznaliśmy Chrystusa, kiedy ponownie przyszedł w nędznym przebraniu jako człowiek głodny i samotny, jako bezdomne dziecko, jako ktoś szukający schronienia.
Dotykając biedaka, dotykamy w rzeczywistości Chrystusa. W biednym jest głodny Chrystus, którego karmimy, jest nagi Chrystus, którego odziewamy, jest Chrystus bezdomny, któremu dajemy schronienie. W Komunii św. przyjmujemy Chrystusa pod postacią chleba. W naszej pracy odkrywamy Go pod postacią ciała i krwi. To jest ten sam Chrystus.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
I mamy czwartą stację Drogi Krzyżowej, gdzie spotyka On swoją Matkę. Czy my jesteśmy matką dla cierpiącego, matką miłości i zrozumienia? Czy jesteśmy tam, aby zrozumieć naszych młodych ludzi wtedy, gdy upadają, gdy są samotni, gdy czują się niechciani? Czy jesteśmy tam obecni?
Pomyślcie, jak bardzo Maryja kochała Jezusa. Zawsze trzymała się blisko Niego: kiedy Go upokarzali, kiedy chcieli Go ukamienować, kiedy nazywali go Belzebubem, w drodze na Kalwarię, kiedy był na krzyżu, kiedy Go bili, kiedy Go przybijali gwoździami, kiedy go opluwali, kiedy wydali Go na śmierć jak przestępcę – Maryja ani na chwilę nie wstydziła się do Niego przyznać, bo był Jej jedyną miłością i wszystkim, co miała. Stała przy Nim. Czy my stoimy przy naszych ubogich w ich cierpieniach i upokorzeniach?
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Szymon Cyrenejczyk wziął krzyż i podążył za Jezusem – pomagał Jezusowi dźwigać Jego krzyż. To, co wy uczyniliście w ciągu tego roku jako znak miłości – te tysiące i miliony rzeczy, które ofiarowaliście dla Jezusa, dla biednych – właśnie wtedy byliście Szymonem Cyrenejczykiem, w czasie tych dni, podczas każdej z tych czynności, którą wykonaliście.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA VI: Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
A Weronika – czy my jesteśmy Weroniką dla naszych biednych, dla tych, którzy są samotni, dla tych, którzy są niechciani? Czy jesteśmy tam, aby ocierać ich smutek? Czy jesteśmy tam, aby dzielić ich cierpienie? Czy jesteśmy tam obecni? Czy też jesteśmy jednymi z tych dumnych, którzy przechodzą obok i patrzą, ale nie są w stanie zobaczyć?
Nawet tutaj, w waszym kraju – czy widzicie ludzi siedzących w parku, tak bardzo samotnych, niechcianych, nieszczęśliwych, o których nikt się nie troszczy? Mówimy: to alkoholicy! Nie obchodzi mnie to! Ale to Jezus potrzebuje twojej ręki, aby obetrzeć tę twarz. Czy jesteś tam, aby tego dokonać, czy też przechodzisz obok?
Moi biedni ze wszystkich slumsów świata są jak cierpiący Chrystus. To w nich Syn Boży żyje i umiera, przez nich Bóg ukazuje mi swoje prawdziwe oblicze.
Nasze serca muszą być czyste, abyśmy mogli dostrzec Jezusa w człowieku najuboższym duchem. Dlatego właśnie im bardziej zniekształcone jest oblicze Boże w tym człowieku, tym większa będzie nasza wiara i poświęcenie w szukaniu oblicza Jezusa, z tym większą miłością będziemy Mu służyć.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA VII: Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Jezus znowu upada. Ile razy podnosiliśmy ludzi z ulicy, którzy żyją jak zwierzęta, ale tęsknią za tym, aby umrzeć jak aniołowie? Czy jesteśmy tam obecni, aby ich podnieść?
Podnieśliśmy z ulicy Kalkuty młodego człowieka. Miał wyższe wykształcenie i stopnie naukowe. Wpadł w złe towarzystwo i skradziono mu paszport. Spytałam go po pewnym czasie, dlaczego opuścił dom. Powiedział, że ojciec go nie potrzebuje. „On nigdy nie spojrzał mi w oczy. Stał się zawistny, dlatego opuściłem dom.” Modlitwy sióstr pomogły mu wrócić do domy, przebaczyć ojcu – to było potrzebne im obu. Jest to przypadek wielkiego ubóstwa.
Nigdy nie zapomnę mężczyzny, którego wyciągnęłam z rynsztoku. Po całym ciele pełzały mu robaki. Miał wszędzie dziury, robaki zjadały go żywcem. Najpewniej zemdlał i wpadł do rynsztoku, a ludzie go mijali i mijali… Był cały poryty brudem, a ja zobaczyłam, że coś się porusza i że to jest człowiek. Wyciągnęłam go i zabrałam do naszego domu, a on zachowywał się bardzo spokojnie. Zanim zaczęłam go myć, powiedział tylko: „Żyłem jak zwierzę na ulicy, ale umrę jak anioł, bo będą się mną opiekować i będą mnie kochać”. Dwie godziny później, kiedy skończyłyśmy go myć, umarł. Ale jego twarz promieniowała radością. Nigdy nie widziałam tak autentycznej radości – tej, którą przyszedł nam dać Jezus.
Tylko w Kalkucie podniosłyśmy z ulic czterdzieści tysięcy osób. Więcej niż osiemnaście tysięcy zmarło na naszych rękach piękną śmiercią.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA VIII: Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Znacie wszyscy obraz przestawiający Jezusa umęczonego i słowa: „Na współczującego czekałem, ale go nie było, i na pocieszających, ale ich nie znalazłem” (Ps 69,21). Powiedz Jezusowi: To ja będę tym „kimś”. Pocieszę Go, dodam otuchy, będę kochać. Bądź z Jezusem. On się modlił i modlił, a potem szukał pocieszenia, ale nikogo nie było. Spróbuj być tym, kto będzie z Nim, kto Go pocieszy, podtrzyma.
Popatrz na siebie: czy rzeczywiście kochasz Jezusa? Czy jesteś tym, kto Go pociesza? Czy rzeczywiście nim jesteś? Czy On naprawdę może zwrócić się do ciebie po pocieszenie? Czy może On na tobie polegać, zwłaszcza dziś, w chaosie grzechu? Jesteś tym oparciem, pocieszeniem?
Cierpienie przyjmowane wspólnie i wspólnie znoszone jest radością.
Jezus ponownie przeżywa swoją mękę w ubogich. Biedni ludzie naprawdę przechodzą mękę Chrystusa. Musimy im z szacunkiem służyć. Powinniśmy szanować ich godność. Ci ubodzy ludzie to Jezus cierpiący dzisiaj. Biedni ludzi są dzisiaj Kalwarią Jezusa.
Nasi biedacy nędznieją z dnia na dzień. Błagam was, siostry, bądźcie dla nich życzliwe, bądźcie pocieszeniem ubogich i zadajcie sobie wszelki trud, aby im pomóc. Otwórzcie oczy na potrzeby biednych.
Bądźcie prawdziwymi współpracownikami Chrystusa. Promieniujcie i żyjcie Jego życiem. Bądźcie aniołem pocieszenia dla chorych, przyjacielem maluczkich i kochajcie się nawzajem tak, jak Bóg kocha każdą z was niezwykłą, głęboką miłością. Bądźcie życzliwe – byście popełniały błędy w życzliwości, niż czyniły cuda bez życzliwości.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA IX: Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Jezus upadł znowu – dla ciebie i dla mnie. Czy jesteśmy z ludźmi młodymi, kiedy upadają – tak jak Jezus upadał pod ciężarem krzyża? Czy jesteśmy z nimi jak Szymon z Cyreny, by ich podźwignąć, by podźwignąć Krzyż?
Ludzie z parków – alkoholicy, bezdomni – oni patrzą na was. Nie bądźcie tymi, którzy patrzą, a nie widzą. Spójrzcie i zobaczcie!
Parę miesięcy temu na jednej z ulic w Melbourne podniesiono pobitego mężczyznę. Był wieloletnim alkoholikiem i siostry przyjęły go do swego domu. Widząc sposób, w jaki się o niego troszczono i opiekowano nim, nagle zrozumiał: „Bóg mnie kocha”. Opuścił nasz dom i nigdy więcej nie tknął alkoholu, wrócił do rodziny, do swych dzieci i pracy. Gdy dostał pierwszą wypłatę, przyszedł do sióstr i oddając im pieniądze powiedział: „Pragnę, byście były dla innych miłością Boga tak samo, jak byłyście dla mnie”.
Pewnego dnia w Kalkucie podniosłam na ulicy człowieka częściowo zjedzonego przez robactwo. Nikt nie mógł znieść jego obecności. Gdy zaczęłam go oczyszczać z robactwa, zapytał: „Po co, dlaczego Matka to robi?” Odpowiedziałam mu: „Ponieważ cię kocham i Jezus Chrystus też ciebie kocha”. Hindus powiedział wówczas: „Chwała Jezusowi Chrystusowi przez Matkę”. Odpowiedziałam: „Nie. Chwała Jezusowi Chrystusowi przez ciebie, ponieważ ty dzielisz mękę Chrystusa. Jezus przeżywa mękę w tobie teraz.” Nie mogę opisać zmiany na twarzy tego człowieka, gdy zrozumiał, że jest kochany, że dzieli mękę Chrystusa.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA X: Pan Jezus z szat obnażony
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Został pozbawiony odzienia. A dziś małe dziecko jeszcze przed narodzeniem bywa pozbawione miłości. Musi umrzeć, gdyż tego dziecka nie chcemy. To dziecko musi być nagie, bo go nie chcemy. A Jezus przyjął to straszne cierpienie. To nienarodzone dziecko przyjmuje to straszne cierpienie, bo nie ma wyboru. Ale ja mam możliwość wyboru, aby je chcieć, aby je kochać, aby je chronić. To mój brat, to moja siostra.
Nagość nie jest tylko brakiem odzienia, lecz także brakiem szacunku należnego człowiekowi, godności ludzkiej, która została odebrana ubogim. My traktujemy ich w rzeczywistości jako niezdolnych do niczego, jako złodziei i leniuchów.
Rodzajem nagości jest utrata szacunku dla tego, co Boże w każdym z nas. Albowiem Bóg stworzył nas do większych rzeczy, abyśmy kochali i byli kochani. A zatem kiedy odbieramy człowiekowi godność, niszczymy to, co jest Boże w nim.
Byłem nagi: nie brak mi było ubrania, ale tej wspaniałej godności, z jaką mężczyźni i kobiety powinni traktować własne ciało.
Prawdziwe życie wewnętrzne sprawia, że nasze życie aktywne płonie ogniem, który rozjaśnia wszystko. Dzięki temu znajdujemy Chrystusa w ciemnych norach slumsów, w najdotkliwszym cierpieniu biednych, pośród których jest Bóg-Człowiek, nagi na krzyżu, smutny, wzgardzony
przez wszystkich, człowiek cierpiący, zmaltretowany niczym robak, biczowany i ukrzyżowany. Nasze życie wewnętrzne pomaga nam służyć Jezusowi w biednych.
Jakże czyste muszą być nasze ręce, żeby się złączyć w modlitwie, żeby przyodziać nagiego Chrystusa.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA XI: Pan Jezus przybity do krzyża
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Widzimy Jezusa na Krzyżu. Mógł z niego zejść, kiedy mówili do Niego szyderczo, aby to zrobił. Mógł to zrobić bardzo łatwo. Wszyscy by się wystraszyli i uciekli. Mógł dokonać innego wyboru jeszcze w Ogrójcu, a potem mógł zejść z Krzyża, ale pozostał na nim z miłości do was i do mnie. Nie próbujmy uciekać od krzyża czy upokorzenia, lecz wykorzystujmy szansę bycia takimi, jak On, przeżywania w naszym życiu Jego męki. Nieść miłość znaczy nieść krzyż.
Jezus ukrzyżowany. Jak wiele ludzi kalekich, z opóźnionym rozwojem umysłowym, jak wiele ludzi młodych, zapełnia szpitale! A ilu jest takich w naszych własnych domach? Czy my kiedykolwiek dzielimy z nimi to ukrzyżowanie? Czy my o tym wiemy?
Obozy dla uchodźców są miejscem wielkiego cierpienia. Wyglądają jak wielka Kalwaria, gdzie Chrystus jest krzyżowany na nowo. Pomoc jest tam konieczna, ale nie będzie pokoju, dopóki nie będzie przebaczenia w miejscach konfliktów.
Dlaczego oni, a nie ja? Kiedy odwiedzam ubogich, boli mnie to i was też powinno boleć. To jest ukrzyżowanie Jezusa, ponowna Kalwaria, dlatego potrzebujemy umartwienia: chcemy uczestniczyć w Męce Jezusa.
Współczesny świat jest otwartą Kalwarią. Wszędzie można dziś napotkać cierpienie fizyczne i psychiczne. Cierpienie nie ominie także twojego życia, ale pamiętaj, że ból i smutek są niczym innym, jak pocałunkiem Jezusa – znakiem, że jesteś tak blisko Niego, iż może cię pocałować. Przyjmij cierpienie jako dar i ofiaruj je Jezusowi. Męka Chrystusa stała się twoim rzeczywistym udziałem, przyjmij więc Jezusa tak, jak przychodzi do twego życia: posiniaczonego, rozdartego wewnętrznie, pełnego bólu i ran.
Spójrz na Krzyż, a zobaczysz głowę Jezusa pochyloną, by Cię pocałować, Jego ramiona rozwarte, aby cię objąć, Jego serce otwarte, aby cię przyjąć, by zamknąć cię w swojej miłości. Skoro wiemy, że krzyż jest znakiem największej miłości Chrystusa do ciebie i do mnie, przyjmijmy Jego Krzyż we wszystkim, co zechce nam dać, i oddajmy z radością wszystko, co zechce zabrać. Jeśli będziemy tak postępować, świat pozna, że jesteśmy Jego uczniami, że należymy do Jezusa, że czyny, które wykonujemy, ty i ja, nie są niczym innym, jak miłością wcieloną w życie.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA XII: Pan Jezus umiera na krzyżu
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Umierając na krzyżu, Jezus zawołał: „Pragnę!” Mówił o swoim pragnieniu – nie wody, ale miłości.
Naszym zadaniem jest zaspokoić Jego pragnienie dusz, miłości, życzliwości, współczucia, czułości. Każdym dobrym uczynkiem wobec chorych i konających zaspokajam Jego pragnienie miłości do tej osoby – dając jej miłość Boga we mnie, troszcząc się o niechcianych, niekochanych, samotnych, o wszystkich biednych ludzi. W ten sposób zaspokajam Jezusowe pragnienie innych ludzi, dając im Jego miłość w uczynkach.
Umierając na krzyżu, Jezus zawołał: „Pragnę!” Jezus pragnie naszej miłości. Jest to sprawdzian dla wszystkich, biednych i bogatych. Wszyscy pragniemy miłości innych – chcemy, żeby starali się nas nie krzywdzić i byli dla nas dobrzy. Takie jest znaczenie prawdziwej miłości – dawać aż do bólu.
Kiedy Jezus zawołał: „Pragnę!”, myśleli, że jest spragniony wody. Dali Mu więc octu, lecz On go nie wypił. Jego pragnienie było jednak realne – pragnienie miłości, pragnienie dusz.
Dzisiaj Jezus mówi to samo do was i do mnie: pragnę miłości, pragnę dusz.
W jaki sposób możemy zaspokoić to pragnienie Jezusa? Tu i teraz, każdy z nas, działając na rzecz zbawienia i uświęcenia dusz. To jest Jego pragnienie, straszliwe pragnienie Jezusa, które było dla Niego tak bolesne na Krzyżu, wiedział bowiem, że chociaż cierpi tak wielkie męki, wielu Go nie przyjmie.
Panie, spraw, aby Twoje ukrzyżowanie i zmartwychwstanie stało się dla nas przykładem, jak mamy dźwigać agonię i trudy codziennego życia, jak mamy w tym życiu umierać, byśmy mogli żyć pełniej i bardziej twórczo.
Ty z cierpliwością i pokorą przyjąłeś niepowodzenia życia ludzkiego, a także tortury Twojej męki i ukrzyżowania. Pomóż nam przyjmować ból i walkę, które spotykają nas każdego dnia, jako okazję do rozwoju naszego człowieczeństwa i większego upodobnienia się do Ciebie.
Spraw, abyśmy wszystko znosili cierpliwie i odważnie, ufając, że Ty nas podtrzymasz.
Pomóż nam zrozumieć, że tylko poprzez ciągłe umieranie dla siebie samych i naszych egoistycznych pragnień możemy zacząć żyć pełniej, bo tylko umierając razem z Tobą będziemy mogli z Tobą zmartwychwstać.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA XIII: Pan Jezus zdjęty z krzyża
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Młoda dziewczyna przybyła do Indii, aby wstąpić do Misjonarek Miłości. Mamy zasadę, zgodnie z którą nowo przybyli zaraz następnego dnia po przybyciu muszą się udać do Domu dla Umierających Bezdomnych. Powiedziałam tej dziewczynie: „Widziałaś w czasie Mszy św., z jaką miłością i troską kapłan dotykał Jezusa ukrytego w Hostii. Czyń tak samo, gdy pójdziesz do Domu dla Umierających, bo znajdziesz tam tego samego Jezusa, ukrytego w wycieńczonych ciałach naszych biednych”. I poszła. Wróciła po trzech godzinach i powiedziała do mnie z uśmiechem, jakiego nigdy przedtem nie widziałam: „Matko, przez trzy godziny dotykałam ciała Chrystusa”. Spytałam: „Jak to robiłaś?” Odpowiedziała: „Kiedy tam przyszłam, przyniesiono człowieka, który przez długi czas leżał w rynsztoku. Był poraniony, brudny, obsiadło go robactwo… Oczyściłam go i wiem, że dotykałam ciała Chrystusa”.
Potrzeba głębokiej wiary, aby zobaczyć Chrystusa w zniszczonym, okrytym brudną odzieżą ciele człowieka. A przecież tam właśnie kryje się najpiękniejszy spośród synów ludzkich. Aby dotykać tych ciał, zranionych bólem i cierpieniem, będziemy potrzebowali dłoni Chrystusa. Jak czyste muszą być nasze ręce, skoro mamy dotykać Ciała Chrystusa, tak jak kapłan dotyka Go pod postacią chleba na ołtarzu. Z jaką miłością, oddaniem i wiarą podnosi on świętą Hostię! Te same uczucia musimy żywić i my, kiedy podnosimy z ziemi ciało chorego nędzarza.
Kiedy dotykasz chorego czy trędowatego, łatwiej ci uwierzyć, że dotykasz ciała Chrystusa. Jednakże kiedy ci ludzie są pijani lub krzyczą, o wiele trudniej wtedy myśleć, że jest to Jezus przemieniony w owe nędzne istoty. Jakże czyste i kochające muszą być nasze ręce, by mogły nieść tym ludziom pocieszenie.
We Mszy świętej mamy Jezusa pod postacią Chleba, podczas gdy w slumsach widzimy i dotykamy Chrystusa w okaleczonych ciałach i porzuconych dzieciach.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
STACJA XIV: Pan Jezus złożony do grobu
P.: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Cisza. Obcuj z Nim w ciszy twego serca. Maryja była cicha nawet u stóp Krzyża.
Nasz Pan na Krzyżu nie miał niczego. Wisiał na Krzyżu, który był własnością Piłata. Gwoździe i korona pochodziły od żołnierzy. Był nagi, a kiedy umarł, zabrano Mu Krzyż, koronę i gwoździe. Owinięto Go w płótna, ofiarowane przez dobrego człowieka i pochowano w grobowcu, który nie należał do Niego. Jezus mógł umrzeć jako król i mógł powstać z martwych jako król. Wybrał ubóstwo, wiedział bowiem w swej nieskończonej mądrości, że ubóstwo jest prawdziwie drogą prowadzącą do posiadania Boga, do zdobycia Jego serca, do sprowadzenia Jego miłości na tę ziemię.
W pewnej okolicy przeżyłam rozdzierające doświadczenie. Zmarła matka licznej rodziny. Ojciec nie był
w stanie zebrać pieniędzy, by opłacić ceremonię pogrzebową. Siostry poszły więc żebrać, a ojciec sprzedał wszystko, co nadawało się do sprzedania. Ciało żony musiało jednak pozostać niepogrzebane przez trzy dni, dopóki nie zebrano dość pieniędzy, aby opłacić wszystko.
W Jemenie poprosili nas, abyśmy otworzyły ośrodek rehabilitacji trędowatych. Dali nam na to całą górę. Pojechałyśmy więc obejrzeć to miejsce i zobaczyłam otwarty grób, z którego dobywał się smród gnijących ciał. Nie da się wyrazić słowami tego, co widziałam. Pomyślałam: „Jezu, jak? Jak możemy Cię tak zostawić?” Zgodziłam się na to miejsce, a jeśli udacie się tam dziś, zobaczycie zupełnie inny widok.
P.: Zmiłuj się nad nami, Panie.
W.: Zmiłuj się nad nami.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
ZAKOŃCZENIE
Mówi św. Matka Teresa z Kalkuty:
Jezus przyszedł na świat w jednym celu. Przyszedł, by zwiastować nam Dobrą Nowinę, że Bóg nas kocha,
że Bóg jest miłością, że kocha was i kocha mnie. Pragnie, byśmy się wzajemnie kochali, tak jak On kocha każdego z nas. Kochajmy Go. Jak Jezus ukochał was i mnie, oddając swe życie. Oddał wszystko, co posiadał – własne życie – za was i za mnie. Umarł na krzyżu, bo nas kochał, i chce, byśmy się nawzajem kochali, tak jak On kocha każdego z nas. Kiedy patrzymy na krzyż, wiemy, jak nas ukochał. Wiemy, jak nas czule kocha, was i mnie, wasze rodziny i rodzinę każdego człowieka. Bóg kocha nas czule. Jezus przyszedł, aby nas nauczyć czułej miłości Boga: „Wezwałem cię po imieniu, tyś moim” (Iz 43,1).
Jezus, pragnąc pomóc nam naprawdę kochać Boga, pragnąc ułatwić nam osiągnięcie prawdziwej świętości, wielokrotnie powtarzał to jedno zdanie: „To jest Moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem” (J 15,12). Kiedy patrzymy na krzyż, widzimy, jak bardzo nas umiłował. Kiedy patrzymy na tabernakulum, widzimy, jak bardzo miłuje nas teraz. I aby – raz jeszcze użyję tego słowa – „ułatwić” nam miłość, Jezus powtarza: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). „Byłem głodny… byłem przybyszem… byłem nagi…” (Mt 25,35-36).
W Piśmie św. czytamy o czułej trosce Boga dla świata, czytamy też, że Bóg tak bardzo umiłował świat, że dał swego Syna, Jezusa Chrystusa, który stał się jednym z nas, aby przekazać nam Dobrą Nowinę, że Bóg jest miłością, że Bóg kocha ciebie i mnie. Bóg pragnie, abyśmy się wszyscy kochali, tak jak On kocha każdego z nas. Kiedy patrzymy na krzyż, wszyscy zdajemy sobie sprawę, że Jezus bardzo nas kochał. Kiedy patrzymy na Eucharystię, mamy świadomość, jak bardzo Jezus kocha nas teraz. Dlatego właśnie stał się Chlebem Życia, aby zaspokoić nasze pragnienie zdobycia Jego miłości, a jednocześnie, tak jakby to jeszcze Mu nie wystarczało, stał się głodnym, nagim, bezdomnym, abyśmy, ty i ja, mogli zaspokoić Jego pragnienie naszej ludzkiej miłości. Bo przecież po to zostaliśmy stworzeni. Zostaliśmy stworzeni, aby kochać i być kochanym.
Dzisiaj Bóg miłuje świat poprzez nas. Niegdyś udowodnił swoją miłość dla świata, ofiarowując swojego Syna najczystszej Maryi, a Ona podążyła z pośpiechem, aby dać Go innym. On tak bardzo nas umiłował, że umarł na krzyżu. Tak bardzo nas umiłował, że uczynił siebie Chlebem Życia.
I my także musimy kochać, my także musimy dawać aż do bólu. Dzisiaj Bóg miłuje świat poprzez nas, bezustannie miłuje świat, posyłając nas, abyśmy byli Jego miłością i Jego współczuciem.
Nie marnujcie waszej energii na rzeczy bezużyteczne Patrz i zobacz! Trzeba patrzeć i widzieć waszych braci i siostry nie tylko w waszym kraju, nie tylko w waszym własnym domu. Trzeba patrzeć i widzieć wszędzie, gdzie są ludzie głodni, którzy patrzą na ciebie. Są też ludzie nadzy, którzy patrzą na ciebie. Są też ludzie bezdomni, którzy patrzą na ciebie. Nie odwracajcie się do biednych plecami, gdyż oni są Chrystusem!
Odmówmy modlitwę za naszych braci i siostry:
Spraw, Panie,
abyśmy byli godni służyć naszym braciom na całym świecie,
którzy żyją i umierają w ubóstwie i głodzie.
Daj im dzisiaj, za sprawą naszych rąk, chleba ich powszedniego,
a poprzez naszą rozumiejącą miłość obdarz ich pokojem i radością.
Opracowano na podstawie rozważania św. Matki Teresy z Kalkuty o Drodze Krzyżowej, wygłoszonego w Stanach Zjednoczonych, oraz innych jej wypowiedzi.
Zebrał Wojciech Zięba